poniedziałek, 31 grudnia 2012

Prolog


Krople deszczu biły w jej okno.
Szum spadających kropli, przyjemnie koił jej myśli. Gdzieś w oddali widziała zarys księżyca schowanego za ciemnymi chmurami. Stała przy oknie i obserwowała krajobraz za oknem. Lubiła, gdy wieczorami padał deszcz, kojarzył jej się z dzieciństwem. Najszczęśliwszym momentem w jej życiu. Pełnym beztroski i zabawy. Jednak wspomnienie babci było dla niej najważniejsze, ta kobieta była prekursorką jej wszystkich zainteresowań. Dzięki niej pokochała książki i literaturę,  a co najważniejsze sztukę.  Westchnęła przypominając sobie cudowne chwile. Gdy razem z babcią czytały ich ulubione książki, gdy chodziły razem na koncerty, występy artystyczne, czy koncerty operowe. Jednak nie było dane jej długo zastanawiać się nad tym. Deszcz na dobre się rozpadał, a ciemne niebo przeszył piorun, towarzyszył mu charakterystyczny grzmot.  Burza.
Spojrzała na zegarek dochodziła północ. Wiedziała, że jutro wraca do rutyny swojego życia. Szkoła - jej drugi dom. To w tym miejscu poznała swoich najlepszych przyjaciół, już jutro ich zobaczy. Tutaj nauczyła się jak sobie radzić, gdy trzeba było liczyć na siebie. Tutaj była sama i polegała tylko na swoim rozumie. Nawet tutaj przeżyła swoją pierwszą miłość, tyle że nie odwzajemnioną. Hermiona westchnęła cicho o odeszła od okna układając się wygodnie do snu. Była zmęczona po całym dniu pakowania się i organizowania powrotu do szkoły. Musiała odpocząć.  W końcu jutro czeka na nią magia, jej drugi świat…
~*~
Następnego ranka przywitał ją słodki zapach jej ulubionych naleśników z czekoladą. Wstała i w pośpiechu doprowadziła swój stan do wyjściowego. Z dołu słyszała jak matka krząta się w kuchni, mimowolnie się uśmiechnęła. Zerknęła na zegarek, za pół godziny wyjeżdżają. Była dobrej myśli, miała nadzieję, że ten rok będzie inny niż poprzednie. Wręcz naiwnie w to wierzyła.
Zeszła do kuchni na śniadanie i przywitała się z panią Granger. Jej rodzicielka była przedziwną osobą, przynajmniej dla niej. Była kobietą z potencjałem, piekielnie inteligentną, która mogłaby osiągnąć wszystko co tylko chciała, jednak mimo wszystko wybrała spokojne życie pani domu. Chociaż dla Hermiony w pewien sposób spełniła się intelektualnie, skończyła swoje wymarzone studia i jest dentystką. Jednak pani Ganger wolała być wspaniałą gospodynią, a jednocześnie  cudowną matką.
- Dzień dobry. Jak tam samopoczucie? – pocałowała mamę w policzek i usiadła przy stole. Obserwowała mamę, która znowu przygotowywała jakiś wymyślny obiad, i z każdą chwilą uświadamiała sobie, że chciałby być taka jak ona, ale zaraz po tym jak osiągnie swój mały cel.
- Dobrze kochanie. Jedz szybciutko i zaraz z tatą pojedziecie. – Hermiona zajadła się naleśnikami rozkoszując się ich smakiem. Uwielbiała kuchnię mamy, ale babcia jednak była mistrzynią kuchni.
To pewnie rodzinne. Uśmiechnęła się na wspomnienie babci, która na każde wakacje jak u niej spędzała robiła przeróżne dania, a przy tym opowiadała jej tyle historii, że nie wiedziała kiedy czas im uciekał. Wspominała o sprawach naukowych, po czym gładko rozmowa schodziła na  tematy zupełnie abstrakcyjne.
- Kochanie tata zniósł kufer na dół jak spałaś. Nie zapomniałaś niczego, prawda? – mama usiadła przy niej, uśmiechnęła się i upiła łyk herbaty.
- Mamuś przepyszne śniadanko, dziękuję bardzo. I zapewniam cię, że wszystko mam. – Hermina przetarła usta chusteczką. – Gdzie tata?
- Musiał załatwić kilka spraw, ale zaraz będzie. - Pani Granger wstała od stołu i zobaczyła jak podjeżdża Pan Granger. - O już jest!
- Witam drogie panie. – ojciec radośnie przywitał się ze swoimi kobietami i porwał naleśnika w rękę by szybko przekąsić. – To co w drogę? – widać pan Granger był zdecydowanie z czegoś bardzo zadowolony.
Hermionie udzielił się dobry humor ojca. Od tej chwili nic nie było wstanie odebrać jej uśmiechu z twarzy tego dnia. Zobaczyła jak tata bierze jej rzeczy i pakuje do pojazdu. Pożegnała się z mamą, zapewniając ją, że będzie codziennie pisać. Pani Granger nie należała do kobiet, które dobrze znoszą takie rozstania i jak co roku uroniła łzę, czym zawsze wywoływała u Hermiony szczery uśmiech i czule się wtedy przytulały. Tym razem nie było inaczej.
- To już ostatni rok, mamo, damy radę. – zapewniała kasztanowłosa, ucałowała matkę i wsiadła do pojazdu, machając mamie na pożegnanie, aż nie znikła z zasięgu jej wzroku.


Hermiona Granger nie mogła się doczekać w tym roku nauki.  Po wydarzeniach jakie miały miejsce ostatnio, miała nadzieje, że wiele się zmieni. Wojna przeszła do „starych dziejów”. Zgodnie z przepowiednią, Harry Potter pokonał Czarnego Pana. Radość jaka ogarnęła świat magiczny udzieliła się również mugolom. Cały świat odetchnął, ludzie i przyroda, co by się absurdem okazało, ale nastały słoneczne czasy. Sama Hermiona odczuła jakby kamień spadł jej z serca. Ludzie byli wolni.
Od tego czasu zmieniła się diametralnie. Odżyła i zadbała o siebie, zmieniając się nie do poznania. Jej włosy nabrały blasku i teraz układały w się w lekkie kasztanowe fale. Skóra odzyskała swój dawny odcień. Czekoladowe oczy miały dawną iskierkę i blask.  Jej garderoba zmieniła się nie do poznania. Z powyciąganych swetrów i  przydużych spodni, do modnych acz stonowanych rzeczy. Odpowiednia zmiana by podkreślić jej atuty, jakby to rzekła jej przyjaciółka Ginny.
Gdy weszła na peron 9 i ¾ kilka oczu skierowało się w jej stronę, szepcząc między sobą i przyglądając się jej. Z oddali widziała swoich przyjaciół jak żegnają się z państwem Weasley. Jej przyjaciele również się zmienili. Byli… radośni. Pełnia życia od nich biła. Uśmiechnęła się i ruszyła w ich stronę. Ginny zauważyła ją i podbiegła rzucając się dziewczynie na szyję. Od razu zapowiadając jej, że mają dużo do omówienia. Chłopcy dyskretnie się jej przyglądali i spojrzeli na siebie z porozumiewawczym spojrzeniem, ich Hermiona wydoroślała i wyładniała.
- Hermiona, witaj dziecko drogie. – przywitała się pani Weasley mocno dziewczynę ściskając. Granger przywitała każdego z osobna przytulając ich do siebie. Cieszyła się, że znowu z nimi jest.
- Hermiono wyglądasz świetnie. – powiedział jej Ron, gdy go przytulała.
- Nie przesadzaj. – odsunęła się od niego lekko speszona komplementem.
- No dzieci, już czas dzieci. Do zobaczenia na święta. – Pan Weasley uśmiechnął się do nich i objął swą małżonkę. Wszyscy przytaknęli zgodnie i po ponownym, ale już krótkim pożegnaniu nadszedł czas na szukanie przedziału tylko dla nich, by mogli poopowiadać sobie niesamowite historie z wakacji.
Hogwarcie, wracamy. Strzeż się. Młoda gryfonka zaśmiała się pod nosem do swoich myśli. Wreszcie czuła się szczęśliwa.


Podczas podróży Hermiona dowiedziała się o wszystkim co się działo u jej przyjaciół, ona także nie była im dłużna opowiadała im o swoich osiągnięciach i o tym co się z nią działo. A działo się zadziwiająco wiele.
- Że kim jesteś?! – Ronoladowi szczęka wylądowała na podłodze, gdy usłyszał wieści od przyjaciółki.
- Taniec, Ronaldzie, tancerka, mówi ci to coś.  Tańczyłam od dziecka, a teraz znowu powróciłam, ale prywatne lekcje to nie to samo co trening  z grupą. – Hermiona na spokojnie wytłumaczyła rudzielcowi o co chodzi, pokazując wszystkim zdjęcia z turniejów. Ją z partnerem w wyśmienitych strojach tanecznych. Ona w sukienkach, makijażu i innych drobiazgach przedstawiających ją jako wysokiej klasy tancerkę.
Ginny zainteresowała się zdjęciami, aż Hermiona nie mogła ich odzyskać przez pewien czas. Przeglądała zdjęcia i nie mogła uwierzyć własnym oczom. Jej partner był blondwłosym przystojnym mężczyzną, bardzo podobnym do jednej z osób, które nie darzą specjalnie wielką sympatią.
- Miona, czemu ten facet wygląda jak Malfoy? – spytała młoda Weasley wskazując jej chłopaka.
- Nie podejrzewaj mnie o takie rzeczy Ginevro. To mój tymczasowy partner, ale to nie jest Malfoy, może i są identyczni, ale to nie on, są zupełnie różni. Jest przynajmniej miły i wrażliwy na otoczenie. Ma na imię Tom, tak w ogóle. Ale o tym ci kiedy indziej opowiem. – ostatnie zdanie gryfonka szepnęła do dziewczyny.
- Ale musisz mi kiedyś pokazać co i jak, też tak chcę. – Ginny rozmarzyła się na tyle, że słowa Hermiony wcale, a wcale do niej nie dotarły.

Reszta podróży była zwyczajnie przegadana, nawet zapomnieli o spotkaniu prefektów. Dobrze wiedzieli, że McGonagall i tak im wszystko powie, i ewentualnie da mały szlaban. Jednak w tym roku niczym się nie przejmowali, cieszyli się z powrotu.


~~~~~~~~~~~~~~~~~
No to prolog już jest. Koncepcję jakąś mam, ale jak wiadomo prologii nie powinny być długie. ^^
Kiedy kolejny rozdział, to wszystko zależy od weny i czasu. Mam nadzieję, że komuś przypadnie do gustu taka koncepcja, osobiście będę ją kontynuować z całym tanecznym rozmachem, który bądźmy szczerzy jest moją najszczerszą miłością.


Szampańskiej zabawy
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku.

6 komentarzy:

  1. Cieszę się, że zaczęłaś tą historię publikować :)
    Prolog mnie zaciekawił, głównie dlatego, że Twoja Hermiona to zapalona tancerka, z czym się jeszcze nie zetknęłam i intryguje mnie ten obrót spraw na taniec.
    Nie zrozumiałam jedynie miejsca z jej partnerem. Chłopak wygląda jak Malfoy, ale ma inny charakter i imię. Okej. Tylko czy on ma dokładnie taką samą twarz jak Draco, czy jego podobizna polega na takich szczegółach jak włosy? Bo teraz nie wiem, czy mamy do czynienia z bliźniakiem, tudzież inną odsłoną Malfoy'a czy z jakimś zwykłym tancerzem ^^
    Pozdrawiam i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie wiedziałam, że czegoś nie sprecyzowałam. Ale chodzi o podobieństwo fizyczne. Ale o tym w opowiadaniu pewnie potem. Mam sporo pomysłów na partnera Hermiony i co gorsza nie wiem który wybrać. xD

      Usuń
  2. Witaj.
    Piękny prolog, moja droga! Cieszę się, że postanowiłaś jednak pisać tą historię. To był dobry wybór, ponieważ osobiście uważam, iż masz spory talent.

    Hermiona tancerką. Hm... dość ciekawe. I oryginalne,to zdecydowanie! Jeszcze nigdy panna Granger nie była taką postacią, co tylko jeszcze bardziej przykuło moją uwagę.

    Ten jej partner wygląda jak Draco. Ale właściwie nie wiem, czy to jakiś krewny Malfoy'a, czy może po prostu teoria tego, iż każdy na świecie ma swój odpowiednik? No ciekawe, ciekawe :P A może to taki zwykły partner?
    Pozdrawiam <3
    [ hipokryzja-uczuc.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, u mnie nowy rozdział. Zapraszam :)
    http://poki-nie-przyjdzie-smierc.blogspot.com/

    Wybacz, że informuję Cię tutaj, ale nie masz miejsca na spam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie ma sprawy. wole być na bieżąco pod notkami ^^

      Usuń
  4. Prolog ładny, długi i bez błędów. Czyli taki jaki powinien być.

    OdpowiedzUsuń